Wydaje się, że pewne aspekty naszego życia są tak oczywiste, że nawet nie przychodzi nam do głowy jakaś specjalna refleksja na ten temat. Jednym z takich zagadnień jest… korzystanie z wody. Większość z nas „podpięta jest” do wody wodociągowej, a niektórzy z kolei mają swoje przydomowe studnie lub są przyłączeni do wody ramach działalności jakiejś lokalnej spółki wodnej. Niezależnie od tego – nasze podejście do tej przysłowiowej wody, co leci po odkręceniu kranu jest bardzo podobne. Normalnym i naturalnym wydaje się, że TA woda – tam w tej instalacji po prostu jest i nikt specjalnie tego faktu nie kontempluje. Jednak raz na jakiś czas mogą zdarzyć się anomalia i wtedy wydaje nam się, że nie da się bez TEJ wody żyć. Anomalia najczęściej są od nas niezależne – awaria sieci, susza lub coś w tym stylu… Są jednak pewne sytuacje, w których to my, jako odbiorcy (tak zwani użytkownicy końcowi) zawiniamy. Większość takich akcji nie jest aż tak spektakularna, jak przykładowo – pęknięcie głównej magistrali w środku miasta, a niektórych przypadkach być może nawet sami nie jesteśmy świadomi, że coś poszło nie tak. Czasem skutki nie są odczuwalne w danym momencie, ale na przestrzeni dłuższego okresu czasu mogą być niekorzystne – na przykład dla naszego zdrowia. Poniżej rozważymy kilka przykładów zachowań, tak zwanych dobrych nawyków, które każdy z nas powinien sobie mocno i trwale wpoić. Warto to zrobić nie tylko dla siebie, ale także dla dobra innych.

Świadomość.

Pierwszym dobrym nawykiem jest… świadomość! Chodzi po prostu o znajomość podstawowych aspektów dotyczących jakości wody w naszym kranie. Oczywiście, ktoś powie, że jeśli jest podpięty do sieci tak zwanej miejskiej – to przedsiębiorstwo wodociągowe odpowiada za jakość tej wody. To prawda, ale przedsiębiorstwo z pewnością w tym miejscu uzupełniłoby to zdanie o słowa: „tak, ale tylko do wodomierza”. Ktoś powie z kolei że nie ma różnicy, czy do wodomierza, czy do kranu – przecież to ta sama woda. Niezupełnie, ale o tym później, natomiast jeśli chodzi o świadomość, to w tym przypadku istotna jest wiedza chociażby na temat składu chemicznego takiej wody. Oprócz tego dobrze wiedzieć, czy ten skład jest stabilny na przestrzeni całego roku, a może woda jest dostarczana z różnych źródeł zasilania i czasem może mieć inne właściwości. Dlaczego ta wiedza jest aż tak ważna ? Ponieważ jeśli przykładowo mamy miękką lub bardzo miękką wodę, to być może dobrze by było uzupełniać jej spożycie innymi rodzajami wód wysoko zmineralizowanych. Bo to że: rosołek na takiej wodzie dobrze się gotuje lub włosy się ładnie pienią podczas mycia szamponem nie oznacza jeszcze, że parametry tej wody są optymalne. Oczywiście taka woda z pewnością będzie spełniała wszystkie wymogi Rozporządzenia w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia, ale być może nie będzie dostarczała naszemu organizmowi wystarczającej ilości minerałów i pożytecznych mikroskładników. Z drugiej strony jeśli mamy w domu wodę twardą, to dobrze taką spożywać, ale dla urządzeń z wszelkimi grzałkami kontaktującymi się z tą wodą może będzie konieczne stosowanie jakichś odkamieniaczy, czy też innych zabiegów zabezpieczającym przed nieprawidłowym działaniem. Oczywiście w przypadku ujęć (studni) przydomowych, konieczność wiedzy na temat ujmowanej wody jest już nieodzowna i musi być poparta szczegółowymi badaniami. O studniach przydomowych pisaliśmy już na naszych łamach kilkakrotnie.

#wiemcopije – zacznij pić wodę z kranu

Oszczędzanie wody ma granice.

Praktycznie już od przedszkola jesteśmy uczeni, aby oszczędzać wodę i zakręcać kran podczas przysłowiowego mycia zębów i naprawiać wszelkie kapiące armatury. Oczywiście jest to jak najbardziej dobre i słuszne podejście, bo zasoby wody się kurczą, a woda niekiedy jest towarem deficytowym i na wagę złota. Jednak są takie sytuacje, kiedy oszczędzanie wody nie może być priorytetem. Chodzi głównie o zastoje wody w instalacjach i spożywanie tak zwanych pierwszych partii takiej zastałej wody. Przykładowo – jeśli ktoś ma niklowane (lub chromoniklowane) krany, to osoba która wstaje rano najwcześniej i chce się napić wody, bądź zrobić sobie poranną kawę/herbatę – powinna odpuścić trochę takiej wody, która całą noc stagnowała w tej armaturze. Naprawdę metale takie jak nikiel są bardzo szkodliwe, a regularne spożywanie zawierającej go wody może prowadzić do bardzo negatywnych skutków zdrowotnych. Jeśli ktoś natomiast mieszka/pracuje w jakiejś starej, może zabytkowej kamienicy – też powinien zainteresować się czy aby przyłącze wodociągowe lub elementy instalacji nie są wykonane z ołowiu. Istotną informacją jest też znajomość odczynu wody i jej twardości, ponieważ w pewnych niekorzystnych uwarunkowaniach – zastój, miękka woda, niskie pH, ołowiane lub niklowane elementy instalacji wewnętrznej czy armatury stwarzają bardzo wysokie ryzyko podwyższonych stężeń szkodliwych metali w wodzie. Innym istotnym elementem zastojów wody są końcówki sieci, długie przyłącza do pojedynczych domów, w których nie ma wielu lokatorów/mieszkańców. W pewnych niekorzystnych uwarunkowaniach woda może przebywać drogę do kranu odbiorcy przez wiele dni, a to może rodzić ryzyko tak zwanego wtórnego rozwoju mikroorganizmów. W takich wypadkach zbytnia oszczędność też nie jest wskazana, ponieważ może się okazać, że w tej wodzie nastąpił masowy rozwój mikroorganizmów i taka woda traci walory zarówno zdrowotne jak i organoleptyczne. W przypadku wątpliwości zawsze można zbadać wodę z takiej instalacji, bez odpuszczania na przykład rano. Badanie koniecznie powinno uwzględniać parametr: ogólna liczba mikroorganizmów w 22 stopniach, ewentualnie grupa coli. Jeśli zaś chodzi o podejrzenia natury chemicznej – zbadanie ołowiu, niklu czy chromu też czasem może być konieczne.

Jeszcze jednym istotnym aspektem zastojów wody w instalacjach wewnętrznych – tym razem w przypadku wody ciepłej – jest kwestia potencjalnej obecności bakterii Legionella. Szczególnie jeśli chodzi o kran prysznicowy (tworzenie się aerozolu i ewentualne wdychanie go) który nie był dłużej używany, a na dodatek jest zlokalizowany gdzieś w odległym zakątku domu, na końcu instalacji. W takich wypadkach też warto odpuścić pierwszą partię ciepłej wody, aż przyjdzie ta właściwa – gorąca. 

Zakaz pozostawiania końcówek węży ogrodowych, słuchawek prysznicowych etc. zanurzonych w brudnej wodzie, gnojowicy lub w chemikaliach.

A to co ma do rzeczy ? Dosyć dużo i choć wydaje się to nieprawdopodobne, zdarzają się przypadki zatruć większej ilości osób w związku z taką sytuacją, jednak aby do tego doszło, muszą zaistnieć pewne warunki. Chodzi o jakąś awarię na sieci, bądź zakłócenia w pracy pomp, na wskutek czego (choćby na chwilkę) spada ciśnienie na sieci i może nastąpić zassanie zanieczyszczonej cieczy przez taki wąż czy inny przewód. Oczywiście jeszcze musi myć odkręcony zawór, ale zdarza się że bywa. Historia zna takie przypadki, kiedy rolnik dopełniał zbiornik wodą, w którym miał jakieś środki ochrony roślin, czy ktoś zanurzył odkręcony wąż w zbiorniku na gnojowicę lub ktoś w fabryce uzupełniał zbiornik z kwasem i akurat wtedy nastąpił spadek ciśnienia (podciśnienie) na sieci i zatrucie nieświadomych ludzi w okolicy. W innych mniej drastycznych przypadkach – np. wąż ogrodowy w basenie lub oczku wodnym. Po czym okazuje się, że w sieci w okolicy pojawiają się bakterie, które nie widomo skąd się wzięły. Następuje ogólny alert, często związany z zatrzymaniem dostaw wody i stratami wizerunkowymi firmy dostarczającej wodę.

Mrozy też bywają szkodliwe.

Może taka oczywista rzecz, ale woda rozszerza swoją objętość w ujemnych temperaturach. Warto zabezpieczyć na zimę wszelkie studzienki wodomierzowe, rury które choćby częściowo „idą” po zewnętrznych ścianach budynków, czy instalacje w nieogrzewanych pomieszczeniach, piwniczkach i garażach. Również zbyt płytko położone przyłącza, też podczas większych mrozów mogą stwarzać ryzyko zamarznięcia wody. Brak wody podczas mroźnych dni jest też dokuczliwy, a jeszcze gorsze są prace naprawcze, kiedy zaistnieje konieczność kopania w zmrożonym gruncie.

Naprawdę czasem proste czynności zapobiegawcze wynikające ze świadomości i praktycznych umiejętności potrafią ułatwić nam życie, albo po prostu nie dopuszczą aby to życie się zbytnio i (niepotrzebnie) skomplikowało.

Podobne wpisy