- Nadpodaż wiedzy
Żyjemy w czasach przesytu informacją. Każdy z nas jest konsumentem (w zasadzie) nieograniczonego strumienia danych. Dlaczego ten nawias? Ponieważ ów zasób ma charakter jak najbardziej skończony, ale nasze życie jest za krótkie, aby przyswoić sobie przynajmniej małą część tego ogromu wiedzy. Co istotne – zasób ten z dnia na dzień pęcznieje, a każdy z nas może dodać do niego swój wkład, tworząc i publikując różnorakie treści. Jakby tego było mało, każdy może podawać dalej, czyli udostępniać, to co uzna za istotne i tym samym multiplikować strumienie informacji. Branża wodociągowa i sprawy związane z jakością wody podlegają tym samym prawom. W pewnych przypadkach są jeszcze „nośniejsze” ponieważ dotykają kwestii związanych z naszym codziennym funkcjonowaniem, ze zdrowym stylem życia czy ekologią. I byłoby to pozytywne zjawisko, gdyby nie fakt, o którym wspomniano w pierwszym zdaniu tego artykułu: przesyt lub jak kto woli, nadpodaż informacji. Osoba szukająca wiedzy może nie tyle „utonąć” w zalewie danych, ale po prostu ulec pewnej dezorientacji, ponieważ spektrum danych jest zbyt szerokie, szczególnie dla laika poszukującego praktycznych i konkretnych informacji. Dodatkowo przy zgłębianiu jakiegoś zagadnienia można odnieść wrażenie, że czytelnik czyli odbiorca informacji sam musi zdecydować pomiędzy dwiema lub większą ilością wzajemnie sprzecznych przesłań. W wielu przypadkach, taki poszukiwacz wiedzy, po prostu przyswaja to co mu bardziej pasuje, co jest podane w ładniejszym opakowaniu, bądź to co wcześniej „kupili” jego znajomi, czy osoby, które są dla tego konkretnego odbiorcy kimś w rodzaju autorytetu i mają moc przekonywania. Weryfikacja prawdziwości danych schodzi wtedy na dalszy plan.
- Historia domokrążnych naciągaczy
Czy zatem kiedyś było łatwiej w dotarciu do informacji, a co za tym idzie, czy było trudniej zostać przez kogoś zmanipulowanym ? Niekoniecznie. Jednym z przykładów szerzenia wiedzy tajemnej, czyli nie do końca rzetelnej, były różnego rodzaju formy bezpośredniej prezentacji – domowe lub lokalowe. Nieważne czy były to odkurzacze, garnki, kołdry, suplementy diety czy też… filtry do wody. Pozostając przy tej ostatniej pozycji: na seansie takim dowiadywaliśmy się od elokwentnego i bardzo wtajemniczonego nauczyciela, że woda która leci z naszego kranu jest co najmniej trująca i że przy dalszym jej używaniu, nie ma przed nami dobrych perspektyw. Pokazy takie miały niesamowitą siłę perswazji, a popierane często były „badaniem” wody opierającym się na zjawisku elektrolizy i były bardzo widowiskowe. Świadczyć może o tym fakt, że nierzadko spotkanie takie kończyło się podpisaniem umowy na zestaw odwróconej osmozy i raty na kilkanaście następnych miesięcy. Dziś czasy nieco się zmieniły. Wizyty w domach i pokazy nie mają już takiej siły rażenia.
- Współczesność
Domokrążni krzewiciele wiedzy alternatywnej nadal są obecni w naszych domach, ale już nie fizycznie lecz bardziej wirtualnie. Mają swoje kanały na YT, swoje strony www oraz tłumek wyznawców lajkujących na portalach społecznościowych. Coś się jednak nie zmieniło. Nadal w trosce o nasze zdrowie i życie, jesteśmy zachęcani do zakupu bardzo drogich urządzeń do „uzdatniania” wody. W ogromnej większości przypadków, proceder taki można scharakteryzować pewnymi punktami wspólnymi, które wymieniono poniżej:
– Uświadomienie
Potencjalny klient musi zostać najpierw wybudzony z letargu i musi uwierzyć, że woda która leci z jego kranu jest naprawdę niezdrowa.
– Rozwiązanie
W formie oferty urządzenia, które rozprawi się z problemem niezdrowej wody. Urządzenia na ogół są drogie, ale chyba warto zainwestować w zdrowie ?
– Powołanie się na „Japońskich naukowców”
Oczywiście japońska nauka jest na bardzo wysokim, światowym poziomie, ale tutaj chodzi o pewien symptom. Powołanie się na jakiegoś orientalnego naukowca, którego dorobku i tak pewnie nikt nie zweryfikuje. Przy okazji należy zaznaczyć, że „oficjalne” normy dotyczące jakości wody do spożycia zostały określone za pomocą mnóstwa badań wykonywanych przez wiele ośrodków naukowych na całym świecie.
– Uniwersalne antidotum bez analizy problemu
To również jest powszechny wspólny mianownik. Zakłada się, że woda w naszym kranie nam szkodzi po prostu. Ale co dokładnie jest problemem w danym przypadku? Może bakterie, może metale ciężkie, pestycydy, azotany, żelazo, mangan, twardość ? Wydaje się, że potencjalnie realne problemy zazwyczaj schodzą na dalszy plan ustępując tematom bardziej nieokreślonym, choć nierzadko naukowo brzmiącym jak choćby strukturyzacja, jonizacja, alkalizacja, uwodornienie, woda żywa etc.
- Parę pytań zamiast konkluzji
Pamiętając o tezie zamieszczonej na początku niniejszego artykułu – w tym momencie nie nastąpi rozwinięcie artykułu w kierunku niepotrzebnego powielania wiedzy, która jest dostępna w „oficjalnym obiegu”. Ponadto w takich przypadkach bardzo łatwo jest wywołać przysłowiową wojnę na argumenty i tak zwane przekonywanie przekonanych. Zamiast tego proponujemy każdemu zainteresowanemu podjąć próbę odpowiedzi na parę prostych pytań:
– Czy woda jako ciecz naprawdę ma krystaliczną strukturę, czy też raczej jej istotą jest właśnie chaotyczny ruch cząstek ? Czy strukturyzator naprawdę coś zmienia ?
– Czy picie zasadowej wody naprawdę ma sens skoro soki żołądkowe mają ultra kwaśny charakter ?
– Czy zasadowe pH wody jest czymś innym niż zasadowość wody ?
– Co tak naprawdę znaczy termin „żywa woda” ? Czy nie jest to bardziej chwytliwe marketingowo hasło?
– Jeśli potencjał Ev czy stężenie wodoru w wodzie ma takie znaczenie dla zdrowia, to dlaczego w „oficjalnej wiedzy” nie kładzie się na to takiego nacisku? Parametry te nie są normowane pod kątem wymagań stawianych wodzie do spożycia ?
– Z czego wynikają zdrowotne właściwości wody ? Z obecności pozytywnych mikroskładników? Braku szkodliwych składników (jedne i drugie bada się znormalizowanymi i powszechnie uznanymi metodami) czy z innych mgliście opisanych i zbadanych przesłanek ?
- Post scriptum
Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku! Jeśli dotarliście do tej części artykułu, znaczy to, że najprawdopodobniej zainteresowała Was ta tematyka. Być może ktoś z Was kupił jakiś drogi i magiczny sprzęt do uzdatniania wody. Być może macie pewne wątpliwości, czy nie zostaliście w coś wmanipulowani, albo zastanawiacie się czy jest to konieczne w przypadku Waszej wody. Z pewnością nie ma się czego wstydzić, przecież nikt nie jest ekspertem od wszystkiego. Do Internetu już też być może nie macie siły zaglądać i szukać w tym oceanie nierzadko mętnych danych. Zachęcamy każdego do kontaktu z https://aquanet-laboratorium.pl/klient-detaliczny/. Mamy kompetentnych fachowców, którzy bardzo chętnie wysłuchają i doradzą w każdej kwestii związanej z doborem badań wody, jak również w sprawach wymagań jakościowych stawianych wodzie przeznaczonej do spożycia. Magicy są fajni, ale czasem warto porozmawiać z niezależnymi fachowcami!