Wiele osób unika picia wody wodociągowej – ze względu na chlor. Niektórzy kupują specjalne urządzenia niwelujące jego obecność w wodzie. Dla wielu słowo „chlor” jest synonimem zła. Niniejszy artykuł poświęcony jest właśnie temu pierwiastkowi. Zapraszamy Państwa do poświęcenia chwili uwagi i zapoznania się z tematem. Poniżej omówiona zostanie kwestia chloru nie tylko w kontekście dezynfekcji wody, choć oczywiście będzie to temat wiodący opisany jednak z nieco szerszym tłem.

Chlor występuje w przyrodzie głównie w postaci anionu chlorkowego – głównie w morzach i oceanach czy też w solankach (wodach głębinowych). Jest także składnikiem niektórych minerałów na przykład sylwinu lub halitu. Odgrywa również ważną rolę w funkcjonowaniu organizmów żywych jako składnik różnych płynów wewnątrzkomórkowych czy soku żołądkowego. Jednak dzisiejszy temat będzie opisywał tę drugą, „syntetyczną twarz” chloru.

Krótka historia chloru

W czystej (pierwiastkowej) formie występuje w postaci cząsteczki Cl2 i jest toksycznym gazem, bardzo aktywnym chemicznie. Dlatego też znalazł zastosowanie w wielu branżach, ale o tym później. Został odkryty w latach siedemdziesiątych XVIII wieku i początkowo jego odkrywca…nie był świadomy, że właśnie wyodrębnił nowy pierwiastek! Dopiero ponad 30 lat po tym odkryciu inny naukowiec dociekł, że ten gaz – to rzeczywiście nieznany dotąd pierwiastek i nadano mu wtedy nazwę chlor. Należy tutaj również wspomnieć o Jędrzeju Śniadeckim, autorze pierwszego polskiego podręcznika z chemii, który też jako jeden z pierwszych postulował, aby nowoodkryty gaz uznać za oddzielny pierwiastek. Ze względu na właściwości, w 1915 roku podczas I wojny światowej, chlor został użyty jako broń chemiczna. Podczas tej akcji zużyto około 150 ton tego gazu. Jednak w celach ochrony zdrowia ludzkiego, a nie zabijania, chloru używano już wcześniej. Było to pod koniec XIX wieku i chlorowaniem dezynfekowano ścieki, a parę lat później doraźnie używano tego gazu do dezynfekcji wody przeznaczonej do spożycia. Pierwszą instalacją do ciągłej dezynfekcji wody w jednym z zakładów wodociągowych mogła się pochwalić Belgia już w 1902 roku. W następnych latach proces ten już był stosowany na masową skalę, praktycznie na całym świecie. Tak zaczęła się niesamowita „kariera” chloru w walce o ludzkie zdrowie. Z perspektywy czasu, mówi się, że to nie wynalezienie antybiotyków, czy wprowadzenie powszechności szczepionek, ale właśnie dezynfekcja wody chlorem była najważniejszym czynnikiem wydłużającym znacznie średnią długość ludzkiego życia w XX wieku. Należy pamiętać, że pod koniec XIX wieku i nieco później swoje śmiertelne żniwo, głównie w dużych ośrodkach miejskich zbierały takie choroby jak: cholera, dur brzuszny czy czerwonka. Bakteryjne choroby wodozależne zostały skutecznie wyeliminowane właśnie dzięki powszechnemu użyciu chloru i dzisiaj nazwy te są dla nas jakimiś zasłyszanymi „starymi” nazwami, które już nie wywołują ludzkiego lęku. Mniej więcej w tym samym czasie następowała równoległa rewolucja związana z chlorem – produkcja tworzyw sztucznych i różnych innych syntetycznych substancji organicznych. Oczywiście nowe związki organiczne były zbudowane przede wszystkim z atomów węgla, tlenu i wodoru, jednak to właśnie względna łatwość wchodzenia w reakcje z chlorem i możliwości podstawiania go w różnych miejscach cząsteczek w miejsce atomów wodoru lub całych grup funkcyjnych decydowała o nowych – cudownych właściwościach substancji produkowanych w coraz większych ilościach dla różnych gałęzi przemysłu. Zaczęła się euforia postępu i rozwoju cywilizacji. Euforia w dużej mierze oparta o cudowne właściwości chloru. Niedługo miało nadejść nieprzyjemne otrzeźwienie.

Sprawdź zawartość chloru w wodzie z kranu – #wiemcopije

AOX, TZO, UPD skróty przyprawiające o zawrót głowy.

W drugiej połowie XX wieku, dzięki postępowi technologicznemu, zaczęto badać wodę pod kątem różnych substancji rozpuszczonych w niej na dosyć niskich poziomach. Identyfikowano coraz to nowsze grupy związków chemicznych i badano ich właściwości. Okazało się, że wody zawierające w swoim składzie substancje organiczne, a później dezynfekowane związkami chloru, charakteryzują się występowaniem tak zwanych ubocznych produktów dezynfekcji (dalej nazwane skrótowo UPD). Naukowcy odkrywali coraz nowsze grupy związków, między innymi trójhalometany (THM) czy kwasy halogenooctowe (HAA), co do których istniało przypuszczenie, że są substancjami kancerogennymi, mutagennymi i toksycznymi na pewnych poziomach stężeń. Przypuszczenia zaczęły się potwierdzać, a lista produktów ubocznych nieustannie rosła. Tak zaczęła się zła passa chlorowego dezynfektanta. Nieco później zaczęto zwracać uwagę na to, że coraz to nowsze syntetyki produkowane globalnie na masową skalę, również nie są czystym dobrem. Różne ośrodki naukowe zaczęły wykrywać w różnych elementach środowiska bardzo trwałe, szkodliwe i kumulujące się w tkankach zwierząt substancje, które potem nazwano trwałymi zanieczyszczeniami organicznymi (TZO). Były to bardzo różne grupy substancji, ale w większości miały pewną cechę wspólną – te „najgorsze”, prawie zawsze posiadały w swojej cząsteczce przynajmniej jeden atom chloru.

Konkluzja

Nie ma się zatem dziwić niektórym osobom, że wyczuwając zapach chloru w wodzie, mają niedobre skojarzenia. Z pewnością mają do takiej opinii przynajmniej pewne podstawy, ale… No właśnie, to „ale” jest niesamowicie ważnym aspektem dzisiejszego artykułu. Należy pamiętać o kilku ważnych rzeczach. Uzdatnianie wody przez ostatnie dziesięciolecia przeszło niesamowitą zmianę. Dziś sprawne stacje uzdatniania wody, bardzo skutecznie wyłapują organikę na różnych etapach uzdatniania. To niesie przynajmniej dwie pozytywne informacje: Po pierwsze potencjał tworzenia ubocznych produktów dezynfekcji jest znacznie niższy, a po drugie – wszelkie mikrozanieczyszczenia (np. TZO) są również niwelowane w procesie uzdatniania. Na dodatek, na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat diametralnie obniżono dawki dezynfektantów używanych w uzdatnianiu. Zaczęto stosować inne formy dezynfekcji – lampy UV, ozon, dwutlenek chloru. Tak duże zmiany są efektem zaostrzenia wymagań stawianych wodzie do picia oraz również bardziej zdroworozsądkowego podejścia – na przykład wycofania się z bardzo komplikującego wymagania minimalnego stężenia chloru wolnego u odbiorcy końcowego. Dziś ten chlor nie jest tam wymagany, wystarczy, aby woda spełniała całą resztę obostrzeń. Ponadto nowa dyrektywa w sprawie jakości wody wymaga monitorowania kolejnej grupy UPD w wodzie, co z pewnością znów wpłynie na jeszcze większą jej jakość w kranie u konsumenta. Proszę pamiętać – jeśli woda w Waszych kranach, w Waszym odczuciu zbyt mocno pachnie chlorem (jeśli w ogóle nim pachnie), można zlecić specjalistycznym służbom jego zbadanie. Jeśli wartość chloru wolnego nie przekracza progu 0,3 mg/litr, znaczy że woda jest bezpieczna do użycia i picia. Oprócz chloru warto oznaczyć THMy czy HAA. Chlor, to w wielu wypadkach, wbrew dawnym stereotypom, nasz zdecydowany sprzymierzeniec.

Podobne wpisy